O mnie nie zapominaj

Nawet jeśli trzęsą mi się ręce,
nie myśl, że jest mi zimno, bo nie jest.
Emocje nie pozwalają wyjaśnić,
ani zrozumieć dlaczego w tej chwili
nic się nie liczy.

Zapomnij się ponownie,
zapomnij o deszczu i mgle,
o mnie nie zapominaj.

Uniesione kąciki ust,
dodają pewności,
że jesteś bezpieczna.

Przymknięte oczy sprawiają,
że nie wiem czy mam większą ochotę,
ochronić cię przed chłodem czy pocałować.

Uchylając powieki odpowiadasz.

Przed każdym kolejnym pocałunkiem
mocno nabieraliśmy powietrza.

Milcząc

Wczoraj,
zasypiając w twoim zapachu,
otulony dźwiękiem szeptu słów,
delikatnością ramion,
niedopowiedzianych dziękuję i przepraszam,
że dopiero teraz,
bo dopiero teraz,
odnaleźliśmy się.

Opuszkami palców,
szukamy swojej obecności,
spragnionych siebie ust.

Odnajdujemy nareszcie,
odbicie swoich pragnień,
zuchwałych oczekiwań.

Przypominamy,
wypowiedziane na głos obietnice
milcząc.

Bezsmak

Oddam Ci słodycze.
Przecież uprzedzałem,
że będziesz miała ze mną
naprawdę dobrze,
nie jak w bajce, bo w rzeczywistości przecież.

Myślę, że można pokochać taką formę bezradności.
Odpowiadasz, że w rozmiarze XXL,
wciąż nie wiem, czy masz na myśli
tę bezradność czy ulubionego wafelka.

Martwię się,
bo zamiast spać rozmawiamy do późna.
Przez brak glukozy zachowujesz się dziwnie,
przez brak Ciebie zachowuję się dziwnie,
w sumie dużo gorzej ze mną.
Beze mnie oddychasz inaczej,
mówisz, że nie bardzo smakuje cokolwiek.

Najlepsza

Czy wszystko w porządku?
Martwisz się za siebie i za nas.

Bardziej troszczysz się,
o kształt ust układających się w uśmiech,
zwłaszcza tym samym.

Wszystko, co dobre
dzieje się dzięki Tobie.
A dzieje się świat i radość,
dużo więcej jeszcze.

Kiedy tańczysz i spada Ci ramiączko
bluzki jesteś śliczna,
w każdej innej sekundzie
jest tak samo.

Deszcz uderza o parapety,
nieszczęśliwej masy,
dzisiaj tak obcej.

Inspiracja

Inspiracji nie szukam.

Za to ona odnajduje mnie,
zazwyczaj po ciężkiej nocy, albo tygodniu,
gdy próbuję nie słyszeć kroków, ani głosów,
bo wódkę zapijałem wódką,
lub podobnie z dala od etykiety.

Znajduje mnie, gdy się budzę,
dawno po wieczorynce,
a ciebie nie ma obok,
za to jest inna – gorsza
i są wyrzuty resztek sumienia,
przez krótką chwilę.

Dopada mnie na ulicy,
czasami z nożem w puchowej kurtce,
gdy chcę się już schować,
bo dookoła ruch idiotów,
bez własnego zdania, którzy nie widzieli,
nie słyszeli, a wiedzą najlepiej.

Nie tylko wtedy robi mi się niedobrze.

Spadam

Ostatni rok każe się zastanowić,
może po prostu nie mogę zasnąć,
do czwartej nad ranem kartkując,
czytając stare wiadomości.

Może przede mną znajduje się już
szczęście, albo spieprzę wszystko,
bo jestem o krok od przepaści,
bo całe życie idę jej krawędzią.

Chciałbym uśmiechu i łez,
żebyś budziła się szczęśliwa,
i znaczyć coś dla Ciebie,
i nigdy się nie skończyć.

Chcę oznaczać więcej niż słowa,
pewności, że nie jestem przypadkiem,
jeśli nie potrafisz mnie zrozumieć,
szczerości, zanim znowu spadnę.

Co oznacza miłość?

Uchylone oczy nie pozwalają zasnąć,
i przyspieszony oddech,
ciekawość na zmianę z radością,
że mogę unieść głowę
i pocałować Cię w policzek.

I w końcu uczyć się, co oznacza miłość,
bo do tej pory jedynie wydawało mi się,
że wiem.

Jest inna od tych z romantycznych filmów,
od piosenek z pierwszych miejsc
list przebojów.

Pachnie jak Twoje dłonie,
gdy wcierasz nimi krem,
w moją rozpogodzoną twarz,
żeby ochronić ją przed wiatrem.

Wygląda jak Twój uśmiech,
gdy znów uda mi się Ciebie zaskoczyć,
albo w ogóle nie zaskakiwać i być po prostu,
choćby po trudnym dniu w pracy.

Smakuje jak kolacja i deser
w ulubionej restauracji,
jeszcze lepiej jak wspólnie
przygotowane śniadanie,
lub pocałunek ust stęsknionych,
wtedy smakuje najlepiej.

Pokój pachnie niedotrzymanymi obietnicami

Pokój pachnie niedotrzymanymi obietnicami,
whisky i ból głowy, Ty wyszłaś gdzieś,
trzy tygodnie temu,
obiecałem poprawę.

Najlepsza byłaś w wychodzeniu bez słowa,
reszta nie przychodziła tak łatwo.
Nie wyglądałaś jak na początku,
potargane włosy też nie wyglądały.

Oczy pełne złości, albo nienawiści,
zaczerwienione od płaczu,
niepodobne do tych, które nie były
w stanie traktować mnie obojętnie.

Powtarzałaś, że jesteś silna,
że zmienisz swoje życie,
jeśli tyko będziesz chciała.
Kłamałaś.

Niechcący

Wiesz najlepiej jak powinna smakować kolacja,
którą właśnie dla ciebie przygotowuję.
Doskonale zdajesz sobie sprawę z niepoukładanych
butów w przedpokoju, dodających mu przecież uroku.
Zamknięte drzwi zawsze mogą być otwarte,
nawet gdy nie odpowiadają na trzecie szarpnięcie klamką.
Możesz na mnie nakrzyczeć wtedy,
bo ty chciałaś przecież dobrze, a ja chciałem źle na pewno
i znowu.
I znowu jesteś zła, a ja znowu jestem w szoku,
bo niby nie zrobiłem źle, a jednak czuję się winny.
Wysokie szpilki są najlepsze na śnieg
i tylko ja mogę uważać inaczej, chociaż wiemy, że nie mogę.
Później płaczesz, że ci zimno i bolą cię nogi,
bo te głupie buty okazały się być niewygodne na złość.
Niechcący to ja byłem w pobliżu.

Czerwona skrzynka pocztowa

Dzisiaj nie wyszedłem po ciebie na dworzec.
Wiatr kołysał koronami dużych drzew,
naprawdę dużych.
Na takie nie wspinałem się w dzieciństwie.
Było też bardzo zimno,
tak zimno, aż ręce marzły w rękawiczkach,
bo ten wiatr przenikał tkaniny
jak opadające liście widok za oknem
– nieustępliwie.

Od kilku tygodni mam ładniejsze pismo.
Jeżeli mi nie przejdzie
napiszę do ciebie list, obiecuję.
Może nie będzie wcale piękny,
ale na pewno napisany zgrabniejszymi
literami.

Codziennie piszę do ciebie list.
Nie każdego dnia mam ochotę wrzucać
go do czerwonej skrzynki pocztowej.
Zwłaszcza gdy wieje i jest ci zimno.