Inspiracja

Inspiracji nie szukam.

Za to ona odnajduje mnie,
zazwyczaj po ciężkiej nocy, albo tygodniu,
gdy próbuję nie słyszeć kroków, ani głosów,
bo wódkę zapijałem wódką,
lub podobnie z dala od etykiety.

Znajduje mnie, gdy się budzę,
dawno po wieczorynce,
a ciebie nie ma obok,
za to jest inna – gorsza
i są wyrzuty resztek sumienia,
przez krótką chwilę.

Dopada mnie na ulicy,
czasami z nożem w puchowej kurtce,
gdy chcę się już schować,
bo dookoła ruch idiotów,
bez własnego zdania, którzy nie widzieli,
nie słyszeli, a wiedzą najlepiej.

Nie tylko wtedy robi mi się niedobrze.