Biegnij…

Widzę, że starasz się dobiec do celu.
Pewnie przecinasz zimną przestrzeń.
Z każdym kolejnym skokiem jest bliżej,
wycisza się oddech, krzyczy nadzieja.

Słyszę, uderzenia są coraz częstsze.
Przed twardymi kłodami szybki uskok.
W ten sposób ciebie nie zatrzymają,
wzmaga się wiara, ustępuje zmęczenie.

Czuję jak Ty, że jesteś już blisko.
Spoglądasz wymownie w dal, tam meta.
W drodze do miejsca przeznaczenia,
zamykasz oczy, bardziej przyspieszasz.

A Ja powiem „zwolnij”, bo i tak nie zdążysz.
Widziałem Twoją porażkę kiedyś na filmie.

Perspektywa

Mogę pokolorować obrazek,
jak wywołane zdjęcie 10×15,
obrócić później w pył ponownie
Nie mam wpływu na długi negatyw.

Mogę pomalować pokój, albo dwa,
komnata to: dobrych i złych chwil,
uciec daleko i nie pamiętać adresu,
farba będzie ściekała po rękach.

Mogę wypełnić dom, albo pałac,
coś czego nigdy nie posiadałem,
wszystko zrównać z matką ziemią,
znikną mury. Wiem, że pozostaną.

Postarasz się dwa razy na zawsze,
bo serce coś podpowiada dyskretnie,
ale Ty i tak tego nie zrozumiesz.

Pół-spacer linią

Mężczyzna zarażony wirusem HIV,
nastolatka pogotowia opiekuńczego,
matka zabijająca własne dziecko.

Chłopak z podwiniętym rękawem,
maluch oddycha niesamodzielnie,
ten pan nie ma się gdzie podziać.

Zraniony cywil umierający w słońcu,
uczestnicy wypadku samochodowego.
Można zejść mniej spektakularnie.

Można podziać cele, zgubić listę,
spraw naprawdę ważnych.

Zatrzymać się na chwilę, w miejscu,
z myślą o innych nie stracić sensu.

Niedoścignione marzenia

Można przebiec 100 metrów w niespełna 10 sekund,
czyli pokonać 10 metrów schodząc poniżej jednej.
Czynnie walczyć o prawa bezbronnych zwierząt,
szanować zdanie innych, tak trudną odmienność.

Uczestniczyć w ruchach przeciwko przemocy,
zapisać się trwale na wieki nie wiedząc o tym.
Każdej niedzieli klękać szczerze gdziekolwiek,
pomagać unieść ciężki krzyż bezinteresownie.

Otwierać zamykające się oczy poświęceniem.
Odganiać niepowodzenia, rozpogadzać niebo.
Codziennie ratować świat wyłączając światło,
Postarać się by czyjeś marzenie nie zgasło.

Do złego dnia dopisać przepiękne zakończenie.
Tylko czy stać nas na coś takiego? Nie wiem.

Na pewno

Często towarzyszy nam zgubne zwątpienie,
brak pewności, czy aby na pewno się uda.
Czy aby na pewno starania mają sens,
rezygnować z pewnych spraw dla innych.

Nikt nam nie obiecywał, żę będzie łatwo
i nie uprzedził, że będzie tak trudno.
Ktoś znowu wstaje, by kontynuować dzieło,
mawiają, że losy są przesądzone z góry.

A mi się wydaję, że to ode mnie zależy,
czy wyskoczę oknem w ten słoneczny dzień,
kwiat złożę w jej rękach lub na grobie,
poprawię niedopracowany smutkiem wiersz.

Jesteś poetą

Być może nie poczuję dotyku twojej dłoni,
następnym razem do domu odprowadzi inny,
wiedz, że byłem wtedy najszczęśliwszym,
dziękuję za kilkanaście pięknych godzin.

Pamiętaj, zawsze będę po twojej stronie,
nawet, gdy nie odczujesz mojej obecności,
za tydzień pewnie nie będzie mnie tutaj,
jednak na rozstaniu życie się nie kończy.

Chciałbym ci tyle powiedzieć wcześniej,
jednak myśli nie potrafię zmienić w słowa,
mówią mi „Jesteś poetą”, odpowiadam „nie”,
skąd… prawdziwy poeta nie zostawiłby jej…

Odpowiedź

Nie żałuję, że napisałem, ani trochę,
trochę żałuję, bo napisałem późno.
Za późno może, zdecydowałem się na to.

Nie żałuję tego, że się spotkaliśmy,
spotkaliśmy się chyba trochę za późno,
Za późno może, zdecydowaliśmy się na to.

Myślę o tym zaskakująco często,
o tym, co się wydarzyło między nami,
myślę bardzo często, musisz wiedzieć.

Przyjemnie jest myśleć o pięknej twojej twarzy,
rozświetlonej promiennym uśmiechem radosnym.

Gdy odchodziłem to było strasznie nieprzyjemne.

Nieprzyjemnie jest wypadać z błękitnego nieba,
wprost na ziemię twardą, kamienną i brudną.

Znamy się prawie rok

Ani razu nie rozmawialiśmy w cztery oczy,
za każdym razem było ich znacznie więcej.
Zabrakło choćby kilku szeptem słów.

Może gdybym w odpowiednim momencie zamienił,
najmniej zawstydzającą myśl w słowa,
to dzisiaj mógłbym ciebie słuchać częściej.

Może gdybym wtedy podszedł, byłaś blisko,
czułem twój oddech, zdecydowanie szybszy,
to teraz mógłbym słyszeć bicie twego serca.

Może gdybyś wtedy napisała do mnie „To ja…”,
znowu zabrakłoby słów, żeby odpowiedzieć,
uratowalibyśmy iskrę przed zagaszeniem.

A gdyby to gaszenie nie było tak skuteczne,
to może rozstalibyśmy się po miesiącu.
Właśnie wtedy miałaś urodziny.

Cierpliwość

Jeszcze dzisiaj nie ma dla nas miejsca,
nic się nie stało, wystarczy poczekać.
Grzecznie zajmujemy miejsce na ławce,
Chwytasz moją zimną dłoń, delikatnie.

Nie wiem nawet jaka to pora dnia,
Chyba poranek, wyczytuję z barw,
Wspólnie czekamy na naszą kolej,
bez pustego hałasu o nic, spokojnie.

Teraz, poza nami, nie ma niczego,
słodka radość miesza się ze łzami,
pada deszcz, chcę przy tobie zostać.
Pamiętaj, nie możemy się poddać.

Czerwone światło

Jesteś w stanie podnieść rękę na nią, jak to?!
Za oknem wiatr huczy, przejeżdża samochód.
W jej oczach krystalizuje się złość i strach.
Zapada spokojnie zmrok, rozświetla się ulica.

To już nie jest podniesiony głos, a krzyk.
Ktoś wchodzi po schodach, zapala światło.
Rozkwita w niej nienawiść, bo jak inaczej?
Niedaleko przejeżdża karetka na „sygnale”.

Powoli zaczyna tracić siłę, nie wytrzymuje.
Otwierają szampana, bo nadeszli goście.
Opadła ręka, osunęła się powoli na ziemię.
Niedopałek papierosa rzucony przed siebie.

Właśnie ktoś usnął, tak mocno, na wieki.
Nowożeńcy nie będą ze sobą szczęśliwi.
Budować szczęście na tragediach innych,
Jak można? – tego nigdy nie zrozumiem.