Czerwone światło

Jesteś w stanie podnieść rękę na nią, jak to?!
Za oknem wiatr huczy, przejeżdża samochód.
W jej oczach krystalizuje się złość i strach.
Zapada spokojnie zmrok, rozświetla się ulica.

To już nie jest podniesiony głos, a krzyk.
Ktoś wchodzi po schodach, zapala światło.
Rozkwita w niej nienawiść, bo jak inaczej?
Niedaleko przejeżdża karetka na „sygnale”.

Powoli zaczyna tracić siłę, nie wytrzymuje.
Otwierają szampana, bo nadeszli goście.
Opadła ręka, osunęła się powoli na ziemię.
Niedopałek papierosa rzucony przed siebie.

Właśnie ktoś usnął, tak mocno, na wieki.
Nowożeńcy nie będą ze sobą szczęśliwi.
Budować szczęście na tragediach innych,
Jak można? – tego nigdy nie zrozumiem.