[Na post-apokaliptyczny spacer]

Na post-apokaliptyczny spacer
wybierasz się ubrana w ledwo dostrzegalny uśmiech
i przeciwdeszczową kurtkę, która ma prawo
osłonić przed burzą, ale nie może uchronić,
przed pustymi komentarzami:
w poczekalni, na korytarzu i obok parku,
gdzie spadające liście przypominają
nic niewartych ludzi.

Czasami tygodniami czekamy na promień słońca
i szczery uśmiech, ale o wszystko bywa tu
raczej trudno.
Co kilkanaście kroków odwracasz się w moją stronę,
upewniając się czy jestem,
a ja chcę powiedzieć wtedy, że jesteś najlepsza,
ale słowa znowu grzęzną w gardle.

Przyglądam się jak odwracasz głowę,
fala włosów zasłania Twoją twarz,
gdy nie widzę jej przez dłuższą chwilę
zaczynają szczypać mnie oczy.