Dochodzi 3:00.
Wyjechałaś z Bydgoszczy na turniej i ta sobota nie będzie nasza, ale ma szansę być Twoją i będę trzymał kciuki. Jeszcze myślami jestem gdzieś na Długiej, a potem na Dworcowej i w Ten Tego z wyjątkowymi ludźmi, którzy nam sprzyjają.
Wczoraj byłem trochę zmęczony, ale jesteś wyrozumiała i zamiast mieć coś przeciwko byłaś przy mnie i dziękowałaś za ten dzień, ten wieczór, gdy niewiele się uczyliśmy. Spacerowaliśmy między owocami, słodyczami i sokiem, bo to przecież kwestia podejścia i chęci. Twoje podejście do mnie i nasza rozmowa, gdy jechaliśmy na miejsce. Słuchanie mnie i zaufanie nawet w takich momentach, przy takich drobiazgach. Wzajemne wsparcie, gdy jest potrzebne, gdy można. Wdzięczność, że jesteś obok, że jestem obok i odpowiedzi, które coś znaczą, przemyślenia.
Spełnianie zachcianek, bo makaron można ugotować w kwadrans, a do naleśników z lodami dołożyć Nutellę. Nie sposób pominąć Twoje plecy.
Można znacznie więcej jeszcze, ale drobiazgi podobne do tych, jak również do tych kuchennych, które mają nam trochę pomóc podczas wspólnego gotowania, też powinny być ważne.
I są.