Zmiana

Wyjechałem daleko od zielonych drzew,
topią się gwiazdy, jedna po drugiej,
któraś zawisła w czerni, nie patrzę dłużej.
Za sobą pozostawiam boski gniew.

Płonące światła dokąd sięgam wzrokiem,
nienaturalne odbicie w mrocznym zwierciadle,
marzenia dla mnie, jak księżyc, nieosiągalne.
Zrobiło się zimno, nie zamykam okien.

Wokoło, jakby wszystko trwale rozmazane,
podobnie do nieostrej fotografii.
Myśli nieumiejętnie na papier przelane.

Jesienna pogoda nie zaskakuje, jest wietrznie,
marzenia należy realizować starannie.
Tylko wtedy można przeżyć życie pięknie.