Gdybyś wiedziała – Podaj mi pocisk lub strzel.

Kraj: Polska, miasto: Bydgoszcz, miejsce: klub

W sumie nienawidzę takich dni, gdy nie rozmieniamy się na drobne. Dzisiaj zachowujemy się jakbyśmy się nie znali. Podaj mi pocisk lub strzel. Wyślij mnie do piekła precyzyjnie mierząc w serce lub głowę.

Co jakiś czas dostaję, ale w rękę tylko lub w bark. Raz przestrzeliłaś mi kolano, później przyjechała karetka. Sanitariusz był bardziej zdziwiony ode mnie, ja przestraszony i zniechęcony. Trzy razy zwracałem, później podano mi jakieś pigułki i podłączono kroplówkę. Powiedziałem, że źle mi się spało. Uwierzyłaś. Za każdym razem łudzę się, że jestem o jedną kulę od końca problemów, ale ta chwila nie nadchodzi. Wygląda na to, że nie jestem wystarczająco dobry dla Ciebie, więc skoro z kimś innym masz być szczęśliwsza, zrób mi tę przyjemność. Później nie wracaj we wspomnieniach, ani nie przypominaj o sobie w wiadomościach wysłanych niby przypadkiem. Możesz usunąć mój numer telefonu, jak ja usuwam się z Twojego cudownego życia, gdzie wszystko jest piękne i na swoim miejscu. Tylko nie zapominaj, że napisałaś pierwsza, a później kiepsko udawałaś, że żałujesz. Na Twoim miejscu zastanowiłbym się dobrze dlaczego pieprzyłaś mi o mojej wyjątkowości, wyjątkowo nie przebierając w słowach.

Imprezy wychodzą i wracanie nad ranem do domu. Z zazdrością bywa różnie, ale ogólnie jest stabilna, powiedzmy. Kiedy piszemy całą noc i nagle masz na mnie ochotę potrafisz być tak miła, że aż sztuczność zachęca do powąchania kleju. Kiedy jesteś wstawiona w jakimś klubie niedaleko, a ja siedzę ze znajomymi w innym to wychodzę do Ciebie i idę, bo nie mam pojęcia, co możesz zrobić w takim stanie, co ktoś może Ci zrobić. Chyba się po prostu martwię, wiesz? Nagle okazuje się, że tęsknisz, że chcesz się przytulić i pocałować. Pomimo tego, że się nie umówiliśmy zdążyłaś już się zniecierpliwić i tak bardzo się cieszysz, że jednak jestem. Chcesz wyjść ze mną, chcesz się całować i dotykać. I nie wiem dlaczego przypomina mi się dziewczyna kumpla, która zawsze podkreślała, że ma ochotę na seks, gdy jest pijana. Chłopaka zazwyczaj w pobliżu nie było. Przypominam sobie również jak kilku typów niosło jej nieprzytomną koleżankę. Gdy zbiorę to w całość przed oczyma pojawia mi się podobny obraz z Tobą w roli głównej. Jestem wkurwiony. Nie lubisz przy mnie pić alkoholu, nie potrzebujesz go dużo, ale jak tyko czujesz, że wypiłaś odrobinę ponad normę wzywasz mnie jak Anioła Straż. Przecież coś z nami jest nie tak. Nie powinniśmy tak funkcjonować, a jednak idziemy trzymając się za ręce, wykorzystując siebie wzajemnie.

Na kilka dni znikamy ze swojego radaru, a z Twojej strony pojawia się wstyd. Przepraszasz, jak zazwyczaj. Staram się tłumaczyć, że w sumie nie masz za co, bo nikt mnie nie zmuszał, żebym przychodził po Ciebie w środku nocy, ani rozbierał, a jednak to zrobiłem. Myślę, że w takich momentach szybujemy gdzieś poza rozsądek i to pewnie nie skończy się dobrze. Marnujemy kolejne dni. Idąc rano przez miasto zastanawiam się co u Ciebie, jakoś się martwię nawet, gdy nie chcę, ale tracę Cię za każdym razem i staję się dla Ciebie coraz bardziej obcy. Czekając na światłach na szybko piszę wiadomość, że coś tam, gdzieś tam, bez większej treści, bo czuję, że jako zapalnik to wystarczy i już po chwili dostaję odpowiedź. Znowu mamy się spotkać i poudawać szczęście, pogadać o wszystkim i o niczym, zaliczyć jakąś kawiarnie, a później siebie na deser. Tak się składa, że wieczorem spełniamy scenariusz krok po kroku, a na dłoniach zostaje mi Twój zapach. Patrzysz na mnie w podejrzany sposób, bo patrzysz tak, jakbym znaczył coś więcej i nawet to powtarzasz. Im jest lepiej między nami tym gorzej kończy się dzień, bo dzisiaj wylądowałem w łóżku z Twoją koleżanką, znowu. Na pożegnanie powiedzieliśmy sobie, że to się nie powtórzy i zastanawiałem się wracając do siebie czy wspólnie ustalałyście tekst na pożegnanie.