Gdziekolwiek jesteś

Kiedy wygrywałem konkurs, bo przypomniałaś, że miałem wystartować i załapałem się w ostatnim terminie to pomyślałem o tym, że gdybym nie mógł dzielić się radością z Tobą to zupełnie inaczej smakowałaby taka wygrana. Pod nosem nucę hymn Stanów Zjednoczonych póki jeszcze pamiętam melodię.

Podchodzisz do mnie i głaszczesz po wierzchu dłoni prosząc, żebym nie stał długo na tym wietrze i wrócił niedługo do Ciebie. Mam wrażenie, że w Twoich oczach dostrzegam niepokój i myślę, że może chodzić o mnie. Mój stan chyba się pogarsza chociaż nikt otwarcie ze mną nie chce o tym rozmawiać. Zamiast tego słucham o przegadanych wspomnieniach i historiach dnia powszedniego, na których nawet nie chcę się skupiać.

Przypomniałem sobie dzisiaj o Twoich urodzinach. Miałem już podejść do Ciebie tylko zupełnie wyszło mi z głowy gdzie podział się Twój prezent i w sumie nie jestem już pewny, co takiego Ci przygotowałem. Przyglądałem się chwilę jak rozmawiasz z pielęgniarką. Widziałem jak się uśmiechasz, ale to nie był ten uśmiech, który wywoływałem podnosząc Cię do góry. Zagarniasz nieposłuszne włosy za ucho i nie przestając mówić przenosisz wzrok na mnie. Nie mam pojęcie, co wypowiadasz, bo stoisz za daleko i nie dochodzą do mnie głosy. Zamiast tego widzę tylko jak poruszają się Twoje usta. Staram się uśmiechnąć, ale nie mam pewności czy chcesz to odwzajemnić. Wciąż patrzysz w ten sam sposób i zaczynam się zastanawiać co robiliśmy wczoraj.

Czasami, gdy śpisz obok widzę jak łzy spływają Ci po policzkach. Musisz mieć straszne sny wtedy! Delikatnie dotykając Twojego policzka staram się je odgonić. Nie zawsze się udaje, ale wystarczy mi czasami, bo już dawno nauczyłaś mnie, że nie za każdym razem dostaje się to, co się chce. Wyjątkowo mocno potrafisz ściskać moją dłoń przez sen, to tak jakbyś mnie wzywała do siebie. Gdziekolwiek jesteś.