W barwach szczęścia ponad tęczą zwyczajności

Oczy tęsknią do widoku twojej postaci w pobliżu,
serce wali jak młotem, zagłusza wszelki spokój,
ręce najmocniej wyrywają się w pustą przestrzeń,
jakby chciały objąć, przyciągnąć, nie puszczać.

To tyle, jeżeli chodzi o ten wieczór, sam jestem,
nie pytaj czy tęsknię, retorycznogłupie pytanie,
chociaż sam chciałbym słyszeć co chwilkę z oddali,
„Wiedz, że ja też za tobą tęsknię kochanie…”

Za głosem tym podążam, biegnę do tych ramion,
w barwach szczęścia ponad tęczą zwyczajności,
staję z małym kubkiem pod radości wodospadem,
przeczuwając, że przyjdzie się mierzyć z oceanem.