Utracony głos

Straszny jest los, gdy kurzy się zewsząd,
nic nie widać, nie słychać, poznałem to.
Dzisiaj, nie chcę oglądać się za siebie,
na nic, bracie, słowa, gdy nie masz wiary.

Ktoś patrzy ci w oczy i krzyczy: „Uwierz!”,
kolejny raz opadają ręce, utracony głos.
Uderzają w oczy hasła: wolność i szczęście,
nie warto było uczyć się czytać, nie warto.

Chciałoby się to poczuć, jak słodki wiatr,
jak słowa – kule przeszywające słabą duszę.
Padnij i powstań, przecież to nie poligon
wiedz, że wierzyć Tobie, bracie, nie muszę.