To jakby przeczytać wstęp do książki

To jakby przeczytać wstęp do książki, mieć ją w rękach i zajrzeć do niej tylko na moment. Nasze rozmawianie, spacer i herbata. Uśmiech, dużo uśmiechu i pożegnanie. Spadające płatki śniegu rozpuszczające się na policzkach, ustach. Nadawanie myślom kształtu i wyobraźnia wybiegająca poza konwencję tego, co wypada, a co nie. Obecność naturalna, słodka jak malinowa konfitura. Chcę smakować więcej.

Kolejna strona biała, nieskazitelna niczym pragnienie uczucia, ale tylko przez moment, tylko przez chwilę. Nawzajem dopisujemy kolejne wyrazy, wersy. Raz szybciej, niecierpliwie jak tylko potrafisz Ty, po chwili wolniej tylko po to, żeby odsunąć się by ponownie przyspieszyć. Sięgasz po moją dłoń i malujesz ilustrację, którą już gdzieś widziałem. Obrazy mojej wyobraźni zdają się być Twoimi i odwrotnie. Zamykasz menu nie zapominając podzielić się ze mną malinową konfiturą. Później wpatrujemy się w siebie jak na przestrzał, aby kolejne litery opadały łagodnie na wpółzapisaną stronę zatytułowaną 'nasze pierwsze spotkanie’.

Nieostatnie.