Potrafisz wywołać wtedy huragan, który zrywa wszystko…

Kiedy jesteś w pobliżu rzeczywistość oddala się i zwalnia. Przedmioty unoszą się jak gdyby ktoś wyłączył grawitację, nieco rozmazane kontury budynków stanowią o niczym. Poukładany świat zaczyna wirować powoli, a moje serce bije szybciej, bo stajesz przed moimi oczyma.

Wpatruję się w Twoją twarz, którą wyobrażałem sobie dziesiątki razy. Czasami próbuję wytłumaczyć co znaczy dla mnie ta chwila i fakt, że jednak postanowiłaś mi zaufać. Wtedy trzęsą mi się ręce i słowa grzęzną gdzieś w gardle.

Potrafisz wywołać wtedy huragan, który zrywa wszystko, co podtrzymywane jest tylko słowami, gdy czyjeś smutne oczy zdradzają niebezpieczną samotność. Potrafisz podnieść wzrok i pozostawić te momenty bez komentarza, albo wytłumaczyć czym byłaby dla nich szansa na prawdę – wyrokiem, w którym odgrywana rola nie oznacza zupełnie nic.

Odchodzisz na kilka kroków, a ja nie potrafię ruszyć się z miejsca śledząc tylko Twoją sylwetkę i rozwiane włosy. Mówisz, że dzisiaj nie ma tu miejsca dla nikogo poza nami i nie możesz pozwolić na to, żebym starał się zrozumieć niewytłumaczalne.