Podium

Konfrontacja z ciszą zaklętą w tamten wieczór,
odkąd pamiętam z samym sobą regularnie.
Nie musiałem tłumić uczuć na białym papierze,
z każdym małym gestem było coraz łatwiej.

Następnego dnia miało się wszystko skończyć,
przeminąć z bólem wewnątrz nas, bezpowrotnie.
Rozgrzane kamienie, wracam do cudzego domu,
może teraz też śledzisz moje kroki przy oknie.

Widziałem ciebie wtedy znowu bardzo dzielną,
rzucającą na kolana do samej ziemi nieznane.
Płyną nieistotne dni, tak minie kolejny miesiąc,
wiara we wspólne cele zwycięża, wspaniale.