Lubisz niespodzianki? – To pytanie zadałem, gdy wracaliśmy już do
domu. Pokręciłaś tylko głową i uśmiechając się odpowiedziałaś – Lubię te
miłe.
Czekałem wiele długich godzin, żeby po raz pierwszy zobaczyć Cię w
wersji sportowej. Na zewnątrz było więcej wiosny niż zimy, więc to było
całkiem uzasadnione. Miałaś kolorowe buty Nike, jeansy z dziurami i
bluzkę. Powiedziałem, że podoba mi się Twój strój, co było prawdą tak
samo jak fakt, że chciało mi się śmiać. Nie mogłaś mieć pojęcia co się
ma wydarzyć za kilka godzin i w sumie ja też nie.
Pomimo tego dnia wolnego od pracy wstałem dość wcześnie. Miałem do
załatwienia kilka spraw z czego dwie okazały się być dość istotne: zakup
stylowej patelni do naleśników z czerwoną rączką, żebyś mogła mnie
podziwiać w akcji jak przerzucam placki i repetytorium do języka
polskiego, żeby usprawnić późniejszą naukę. Pomimo tego, że poszliśmy
spać po 4:00 chcieliśmy zobaczyć się jak najwcześniej.
Znowu pomagałaś mi w kuchni nie mając okazji pomyśleć o tym, że może
byś usiadła i ładnie wyglądała, kiedy ja przygotowuję posiłek. To byłoby
trochę nie fair, jak fakt, że nie mógłbym wtedy spokojnie na Ciebie
patrzeć, jak później tego samego wieczoru, gdy siedziałaś obok i z
profilu Twoje włosy zasłaniały twarz. Poszło nam bardzo dobrze i chwilę
później zajadaliśmy się pysznymi naleśnikami z twarogiem na słodko,
śmietaną, tartymi jabłkami i lodami. Takie tam śniadanie o 15:00.
Wspólne uczenie się było kolejnym znakiem zapytania. Odpowiedziałaś
tak, że przed oczyma widziałem tylko Ciebie starającą się, mierzącą
oczyma tekst, robiącą notatki z mojego czytania i tłumaczenia. Mogłem Ci
trochę pomóc i to było świetne. Podziwiałem na żywo jak zdeterminowana
przerabiasz jedną definicję po drugiej i tylko co jakiś czas
przerywaliśmy pocałunkiem.
Minęła godzina 18:00 i zgodnie z wcześniejszym, luźnym postanowieniem
mieliśmy wybrać się z powrotem do miasta. Może na spacer, albo herbatę,
albo wyciskany sok, cokolwiek nam przyjdzie do głowy. Zebrałaś notatki i
książki, ja sprzątnąłem to, co pozostało i zacząłem się ubierać.
Patrząc na Twój wyjątkowy strój, jak mocno podobasz mi się od razu
wiedziałem, że wcześniej wyprasowana koszula będzie musiała poczekać,
tak samo jak buty trochę bardziej eleganckie od materiałowych Adidasów,
które wyciągnąłem z wersalki, bo gdzie indziej można trzymać obuwie jak
nie ma się mebli? Tym sposobem miałem Ciebie z dziurami na kolanach, w
kolorowych butach Nike i szykownym czerwonym płaszczu, bo to przecież
tylko na chwilę z miejsca na miejsce. Miałem też siebie w zielonych
jeansach, szarych materiałowych Adidasach i zwykłym granatowym
podkoszulku. Myślę sobie – wyglądamy świetnie i wychodzimy na autobus.
Idąc na przystanek zwróciłaś mi uwagę, że moje buty wydają śmieszny
dźwięk przy chodzeniu. Odpowiedziałem, że śmiesznie to dopiero będzie.
Zaczęłaś coś podejrzewać.
Kilkadziesiąt metrów przed przystankiem złapałem Cię za dłoń i
wsadziłem do taksówki mówiąc, że tak będzie szybciej. Swoją drogą pisząc
to uświadamiam sobie, że to ciekawe i miłe jak mnie słuchasz. Gdy
siedzieliśmy w środku taksówkarz zapytał dokąd ma nas zawieźć. – Do
Filharmonii Pomorskiej – odpowiedziałem. Wtedy czas jakby odrobinę
zwolnił, Twój pytający wzrok i zaskoczenie na twarzy to widok, który
zostanie ze mną na długo. Spoglądając na Ciebie wciąż się uśmiechałem,
ścisnąłem odrobinę mocniej Twoją dłoń. Odpowiedziałaś tym samym.
Wyglądamy świetnie i jedziemy do filharmonii.
Nie mam pojęcia jakie myśli musiały przechodzić Ci wtedy przez głowę.
Nasz outfit był całkiem ok, ale nie bardzo pasował do IV symfonii
Beethovena i energicznych ruchów batuty maestra Tadeusza Strugały. Jak
na złość wszyscy muzycy, jak i większość publiczności mieli na sobie
jakąś bardziej wyszukaną odzież, zazwyczaj suknie i garnitury. Pośród
nich wszystkich, zmierzających do drzwi wejściowych filharmonii idziemy
my za rękę i na pewno jesteśmy szczęśliwi. Możemy polegać na sobie w
takich momentach i choć bałem się, że mogę spieprzyć wszystko to Ty z
pełną klasą zasłaniałaś swoje kolana i, co ważniejsze, bawiłaś się
dobrze.
Później podziękowałaś za cały wieczór, a teraz moja kolej.