Uśmiech, na pewno nie na twarzy, wymalowany,
pociągnięcia po szorstkiej teksturze papieru.
Daremnie szukam błękitu, pośród farb rozlanych
wartościowej skrytki, gdy nie znam numeru.
Moje życie naszkicowano zwykłym węglem,
Spotykałem ludzi, którzy chcieli je ubarwić.
Nieudolnie, posługiwali się suchym pędzlem,
zaczynali pracę, by w połowie ją zostawić.
Do teczki, schowałem niedokończone obrazy,
co jakiś czas, ofiarowuję tobie następny.
Pracujesz ciężko bez wytchnienia, nad każdym,
czyniąc, nawet najtrudniejszy, piękniejszym.